27 października 2024
Po kanonizacji męczenników
z Damaszku
Męczennicy zawsze stanowią najbardziej przekonujące świadectwo wiary, tym bardziej wyraziste, gdy daje je większa liczba chrześcijan. Ten aspekt wzmacnia heroiczne świadectwa wiary chrześcijan i służy jej umocnieniu u współczesnych wyznawców Chrystusa. Można sądzić, że papież Franciszek nieprzypadkowo wybrał 20 października na dzień kanonizacji 11 męczenników z Damaszku. Październik to przecież miesiąc misyjny, ale także w tym czasie przypadła rocznica rozpoczęcia krwawej wojny w Strefie Gazy ze wszystkimi jej konsekwencjami. Wybór tej właśnie daty stał się znakiem bliskości Papieża, okazanej właśnie tej ziemi, w której chrześcijanie ciągle cierpią i są prześladowani.
W każdej epoce wiara chrześcijańska niosła z sobą konieczność daru z siebie, aż do utraty życia. Do dziś wielu chrześcijan ryzykuje życie lub wręcz je traci za Chrystusa. Ten rys męczeństwa łączy chrześcijan na Bliskim Wschodzie. To świadczenie o Ewangelii wobec niechrześcijan i ludzi wrogo nastawionych do wiary w Chrystusa. Męczeństwo jednak wyklucza wszelką nienawiść. O. Firas Lutfi jest gwardianem klasztoru Bab-Touma w Damaszku, gdzie w nocy z 9 na 10 lipca 1860 roku ośmiu Braci Mniejszych i trzech świeckich maronitów, poniosło śmierć męczeńską „z nienawiści do wiary”. O. Firas opisuje znaczenie tego wydarzenia i miejsca pamięci dla chrześcijan z Damaszku, którzy od ponad trzynastu lat przeżywają dramat wojny: „Heroiczne życie tych męczenników, ich dar z siebie dla innych, są wezwaniem do wytrwania w wierze aż do końca. Krew męczenników daje nam odwagę i siłę, by trwać. Wierzę, że nasza obecność tutaj jest przedłużeniem tego, co czynili nasi męczennicy: przyjęcie każdego i dialog ze wszystkimi”. Kustosz Ziemi Świętej o. Francesco Patton powiedział w przeddzień kanonizacji, że „męczennicy stanowią wyzwanie dla nas chrześcijan Zachodu, którzy przeżywamy naszą wiarę bez zaangażowania. Złożony przez (nich) dar z życia, stał się udziałem wielu innych cierpiących prześladowanie i oddających własne życie dla Chrystusa”.
Jako pierwszy na liście męczenników widnieje o. Emanuel (Manuel) Ruiz López. Rozpoczął swoje życie zakonne w gałęzi Zakonu zwanej alkantarynami. Święcenia kapłańskie przyjął w 1830, a już w następnym roku przełożeni zakonni wysłali go do Ziemi Świętej – do Damaszku w Syrii. Tam szybko opanował język arabski i wkrótce rozpoczął owocną posługę duszpasterską. Arabowie nazywali go „cierpliwym ojcem”. Angażował się w edukację dzieci oraz opiekę nad chorymi i niepełnosprawnymi, chociaż sam był słabego zdrowia, a nawet z tego powodu musiał na krótko wrócić do Europy. Ale w 1857 roku ponownie był już w Damaszku, by trzy lata później dać świadectwo męczeńskiej śmierci. Na obrazie kanonizacyjnym św. Emanuel zajmuje eksponowane miejsce jako przełożony klasztoru: jest w centrum kompozycji, z czerwoną stułą i puszką (pyxis) z Najświętszym Sakramentem. Wiadomo, że przyszli święci, zdając sobie sprawę z ogromnego niebezpieczeństwa, zgromadzili się w kościele przyklasztornym, aby się modlić, otrzymać odpuszczenie grzechów i przyjąć Komunię świętą. Łaska sakramentalna miała dodać im siły, aby wyjść zwycięsko z ostatniej próby. Kiedy już oprawcy włamali się do klasztoru, św. Emanuel Ruiz spożył wszystkie konsekrowane Hostie, by nie dopuścić do profanacji Najświętszego Sakramentu. To właśnie on przy ołtarzu, razem z innymi, padł ofiarą morderców „in odium fidei” (z nienawiści do wiary).
Męczennicy w większości byli Hiszpanami. Należeli do różnych prowincji franciszkańskich. Wtedy jeszcze Zakon Braci Mniejszych miał różne gałęzie: byli więc tak zwani obserwanci i alkantaryni (typowo hiszpańska gałąź). XIX wiek to okres liberalnych rządów w Hiszpanii. Na terenie całego państwa dokonano kasacji zakonów. W listopadzie 1835 roku zadekretowano sekularyzację zakonów i nakazano opuszczenie klasztorów, kolegiów i domów zakonnych. Franciszkanie znaleźli schronienie w Kolegium Misyjnym w Priego, zapisując jego najchwalebniejsze karty. Zakonnicy, którym w latach 50. XIX wieku uniemożliwiono pracę w Hiszpanii, udawali się do Ziemi Świętej. Jednak dopiero na początku 1859 roku możliwa stała się podróż do Palestyny nowych misjonarzy. Z Priego, razem z innymi zakonnikami udało się aż czterech braci, którzy później ponieśli męczeństwo w Damaszku z tego względu nazwano tę grupę „Conducta de los martires” (wyprawa męczenników). Wszyscy oni, po krótkim pobycie w Jerozolimie, Betlejem i w Judei, udali się do Damaszku, by tam uczyć się arabskiego. Byli to: o. Nikanor Ascanio, o. Mikołaj María Alberca, o. Piotr Soler Méndez, a także br. zakonny Jan Jakub Fernández. Natomiast br. Franciszek Pinzao był kucharzem i obsługiwał jadalnię zakonników. Powierzono mu również troskę o zakrystię w Damaszku. We wspólnocie damasceńskiej nie brak było także zakonnika z Tyrolu, reformaty. Był to o. Engelbert Kolland. Miejscowa ludność ze względu na jego uprzejmość, pogodę ducha i prawy charakter nazywała go „abuna Malak” (ojciec Anioł). Bracia pracowali wśród miejscowych chrześcijan, oddając się niestrudzenie apostolstwu. Niektórzy z nich byli jednak jeszcze na etapie przygotowań, poznając nie tylko język arabski, ale i miejscowe zwyczaje.
Z franciszkanami zginęli również trzej maronici z Libanu: bracia Franciszek, Abdel Muti i Rafael Massabki. Maronicka rodzina Massabki znana była od XIV wieku. Jej przedstawiciele osiedli w okolicach Damaszku. Franciszek Massabki był właścicielem składu z tkaninami i handlował jedwabiem. Dzięki swojej ciężkiej i konsekwentnej pracy, dobremu zarządzaniu i nienagannej postawie moralnej, udało mu się zgromadzić spory majątek. Był szanowany i dobrze mu się wiodło w interesach. W swojej działalności zdobył zaufanie bardzo wielu sprzedawców tkanin nie tylko w Damaszku, ale i w całej Syrii i Libanie. Być może z tego powodu także hierarcha maronicki powierzył mu zarządzanie niektórymi świeckimi dobrami. Franciszek był ojcem ośmiorga dzieci. Był także znany ze swojej hojności wobec ubogich i potrzebujących. W murach jego domu gościli pielgrzymi i dalsi krewni. Mimo swoich wpływów i bogactwa, Franciszek nie zaniedbywał wiary. Drugi brat, Abdel Muti Massabki z kolei nie miał szczęścia w interesach i w końcu zajął się nauczaniem dzieci w przyklasztornej szkole franciszkańskiej. Był on ojcem pięciorga dzieci. Z pracą łączył niezwykłą religijność. Tak na przykład od wieczora Wielkiego Czwartku pozostawał w kościele na klęczkach aż do poranku Wielkiego Piątku. Wielkanoc obchodził z kolei w Kościele maronickim. Rafael pozostał w stanie wolnym, pomagając w klasztorze. Mówiono o jego szczególnym nabożeństwie do Matki Bożej.
Mimo odmienności obrządków chrześcijańskich czy stanu, różnic w wykształceniu i w pochodzeniu, męczennicy z Damaszku nie wahali się oddać życie za tego samego Chrystusa. Każdego roku, 10 lipca, kalendarz liturgiczny Kustodii Ziemi Świętej upamiętnia „Męczenników z Damaszku”. Pius XI beatyfikował ich w 1926 roku. Teraz zostali kanonizowani. „(To) pomaga nam, Syryjczykom, pamiętać jakie znaczenie ma dla nas nasza ojczysta ziemia. To umacnia nas w wierze i w przywiązaniu do naszych korzeni. (Kanonizacja) to także okazja, aby cały świat przypomniał sobie o wspólnocie chrześcijańskiej w Syrii”, mówił proboszcz Aleppo o. fra Bahjat Karakach.
Kustosz Ziemi Świętej o. Francesco Patton wyraził przekonanie, że „kanonizacja była bardzo znacząca dla nas braci z Kustodii Ziemi Świętej. Mam nadzieję, że (to wydarzenie) będzie zachętą dla wszystkich chrześcijan z Syrii, Libanu i Bliskiego Wschodu, aby odnawiać wiarę i siłę do świadczenia o niej… , ponieważ święci są także naszymi orędownikami”. Kustosz wyraził nadzieję, że „ci nowi święci będą wstawiać się za całym Bliskim Wschodem, z prośbą o pokój ". Pragnienie pokoju wyraził także patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa: „Cały Bliski Wschód przeżywa dramat, który śmiało można nazwać jednym z największych w ostatnich dekadach. Kanonizacja męczenników z Damaszku przypomina nam, że podobne dramaty nie stanowią specjalnej nowości. Jednak męczennicy wskazują także, jaka jest droga: przeżywać tego typu sytuacje, nie uciekając się do przemocy, ale być zdolnym oddać życie. To jest profetyczna odpowiedź chrześcijan na ludzką przemoc”.
Św. Emmanuel Ruiz i jego Towarzysze, który nie zawahali się oddać życia za Chrystusa, otrzymali od niego nagrodę za dane świadectwo i teraz z innymi męczennikami królują w niebie. W perspektywie jubileuszu 2025 papież Franciszek ustanowił „Komisję ds. nowych męczenników” – świadków wiary. Celem tej inicjatywy jest umożliwienie wiernym łatwiejszego dostępu do „autentycznych informacji o zabitych w ostatnim ćwierćwieczu wyznawcach Chrystusa”. „W perspektywie Jubileuszu 2025 roku, może (to) stanowić piękne świadectwo ekumenizmu krwi, ale także jedności tej samej wiary w Jezusa Chrystusa”. Wykaz ma objąć wszystkie wyznania chrześcijańskie”. Męczennicy z pierwszego tysiąclecia są czczeni przez wszystkie kościoły, zarówno te pozostające we wspólnocie ze Stolicą Apostolską, jak i „braci odłączonych”. (opr. M.C. Paczkowski OFM)
Od redakcji
Nikodem M. Gdyk
800 lat reguły i Greccio
Nikodem M. Gdyk
Greccio 1223
Alojzy Warot
Szopki z drewna oliwnego
Nikodem M. Gdyk
Ruchoma szopka
Aleksander Sitnik
Szopki z masy perłowej
Nikodem M. Gdyk
Kąpiel Dzieciątka
Celestyn M. Paczkowski
Wyprzedził Wikipedię
Wacław Michalczyk
EGERIA Plus
Pole Pasterzy
Nikodem M. Gdyk
PANORAMA
Bliski Wshód dwóch prędkości
Pandemiczne podsumowanie
Palestynki na traktory